Lista aktualności Lista aktualności

Niecodzienny gość w Nadleśnictwie Spychowo

16 lipca 2014 do biura nadleśnictwa zawitał niecodzienny gość. Nienaganny, wyprasowany na kant mundur według wzoru sprzed 1998 roku, sprężysty krok i sumiasty wąs szybko zapewniły mu pokonanie pierwszej linii obrony w osobie pani sekretarki.

Dalej poszło jeszcze łatwiej. Stuknięcie obcasami i żądanie rozmowy z nadleśniczym oraz spotkania z załogą nie mogły spotkać się z odmową, gdy okazało się, że to sentymentalna wizyta leśnika, który dokładnie 16 lipca 1957 roku w Pupach (dawna nazwa Spychowa) rozpoczynał swoją leśną przygodę. Pana Eugeniusza Kamińskiego właśnie tego dnia, 57 lat temu, przyjęto do pracy na stanowisku podleśniczego leśnictwa Pupy. I choć pracował w Spychowie tylko 3 miesiące (później trafił do wojska, a następnie do Nadleśnictwa Myszyniec), pamiętał pracujących tu ludzi i bliskie mu miejsca.

Pan Eugeniusz opowiedział nam swoją historię, czasy kiedy był w Technikum Leśnym w Białowieży i kiedy już pracował w lasach w trudnych latach 50-tych i 60-tych. Jego pierwsze wynagrodzenie wynosiło wówczas 500 zł, co nie starczało na wiele. Trasę 50 km w rodzinne strony, do Kadzidła, dla oszczędności pokonywał rowerem. Niespodziewany gość oprócz opowieści zaśpiewał hymn leśników technikum leśnego w Białowieży, oraz z pasją recytował bliskie mu wiersze o ludności kurpiowskiej. Zaprezentował dyplomy z podziękowaniami za jego pracę na rzecz leśnictwa i społeczności lokalnej oraz pochwalił się otrzymanym Kordelasem Leśnika Polskiego. Pan Eugeniusz, mimo iż jest od ponad 10 lat na emeryturze, do dziś działa na rzecz leśnictwa i m.in. spotyka się z młodzieżą na zajęciach edukacyjnych.

Szczególną uwagę zwracał mundur leśny Pana Eugeniusza. Spodnie i marynarka o prostym, wojskowym kroju,  wyglądające jak spod igły, oczywiście z orzełkiem na każdym guziku i haftowanym na  czapce. Jak twierdzi sam Pan Eugeniusz, ten ubiór mu najbardziej pasuje i tak chodzi do kościoła i na ważne spotkania. Z dumą mówił o noszeniu munduru i nie raz łza mu się w oku zbierała, gdy dzielił się z nami swoimi wspomnieniami. Po spotkaniu zabraliśmy naszego gościa do obecnej leśniczówki Niedźwiedzi Kąt, którą pamiętał ze swej pracy w Spychowie. Z podziwem oglądał wyposażoną w nowoczesne urządzenia w kancelarię leśniczego, wspominając że gdy on zaczynał pracę ciężko było nawet o liczydła.